Działacze Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym opublikowali dziesięciominutowy film, w którym opowiedziana została historia mieszkańców gminy Koźmin Wielkopolski. W ich sąsiedztwie znajdują się dwie wielkie fermy norek – jedna z nich, ferma w Góreczkach, jest największą fermą futrzarską w Polsce i prawdopodobnie jedną z największych na świecie – może pomieścić nawet do 900 tys. zwierząt. Niedaleko znajdują się także kurniki przemysłowe na 650 tys. ptaków. W ostatnich miesiącach pojawiła się możliwość, że do istniejących już inwestycji dołączą trzy kolejne fermy – tym razem trzody chlewnej, na których znajdowałoby się ponad 70 tys. zwierząt.
Plan inwestycji został zgłoszony przez Agatę Wójcik, należącą do rodziny Wójcików – potentatów branży futrzarskiej. Mieszkańcy w pismach protestacyjnych zaznaczali, że do tej pory rodzina Wójcików nie zwracała uwagi na utrzymanie dobrych stosunków ze społecznością – wręcz przeciwnie, w ich odczuciu inwestorzy dbają wyłącznie o swój interes.
Mieszkańcy okolic ferm już teraz zmagają się z intensywnymi odorami, plagami much, a wartość ich nieruchomości spadła o ponad 50%. Co więcej, badania wykazały, że fermy silnie oddziałują na środowisko i bioróżnorodność. Dr Jerzy Mirosław Kupiec z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu przeprowadził badania lokalnych wód.
“Stan środowiska wodnego jest tutaj fatalny. Właściwie wszystkie próby, które pobraliśmy były poza wszelkimi normami. Niektóre normy były przekroczone stukrotnie, czy nawet ponad stukrotnie. W niektórych cieczach wykryliśmy tutaj antybiotyki, hormony . Te fermy mają potężny wpływ na jakość środowiska wodnego. Oczywiście od wody uzależnione są wszystkie inne ekosystemy “
mówi dr Kupiec
Leszek Wawrzyniak, sołtys Pogorzałek Wielkich, podkreśla, że fermy przemysłowe niszczą lokalne gospodarstwa, które nie są w stanie się utrzymać, pomimo swojej wielopokoleniowej działalności.
“Ja się zajmuję rolnictwem od dziecka, tu pracował mój ojciec, dziadek, i wszystko jakoś tu trwało. A w tej chwili to jest tak, że zanosi się to ku końcowi. Skończy się tradycja, bo niestety duże fermy nas do tego doprowadzą, że nie będziemy mogli tu przetrwać w rolnictwie. Dużo się mówi o agroturystyce, ale kto tu przyjedzie na agroturystykę, jak tu zagłębie smrodu”
mówi Wawrzyniak
Mieszkańcy obawiają się nie tylko o uciążliwości, ale też o zdrowie. Badania przeprowadzone w miejscowościach, gdzie funkcjonują już fermy trzody chlewnej wykazują u ludzi mieszkających w ich pobliżu występowanie dolegliwości zdrowotnych, takich jak kaszel czy piekące i łzawiące oczy.
– Mieszkańcy Koźmina Wielkopolskiego są osaczeni przez fermy przemysłowe. Rolnicy boją się o swoją przyszłość i czują się bezsilni wobec potężnych inwestorów – mówi Ilona Rabizo z Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym – Co ważne, tegoroczna epidemia ptasiej grypy pokazuje dobitnie, z jak ogromnym ryzykiem wiąże się koncentracja wielkich ferm na tak małych obszarach – dodaje Rabizo.
Na szczęście inwestor wycofał wniosek dotyczący budowy pierwszej fermy trzody chlewnej w okolicach Dębowca i postępowanie zostało umorzone. Nowy wniosek nie wpłynął w 2021 roku. Z kolei RDOŚ dla drugiej chlewni, także w okolicach Dębowca, wydał odmowę uzgodnienia warunków środowiskowych i jest duża szansa, że chlewnia nie powstanie.
W najgorszej sytuacji są mieszkańcy Pogorzałek Wielkich, ponieważ dalej trwa postępowanie dotyczące chlewni, która ma powstać w obrębie Góreczek. Obecnie procedura uzgodnień przez RDOŚ jest w toku.
Mieszkańcy obawiają się że w każdej chwili inwestor może złożyć ponownie wnioski o budowę nowych ferm.