Gmina Kleszczewo chce ograniczyć wielkość ferm przemysłowych

Podpoznańska gmina Kleszczewo zamierza w planie zagospodarowania przestrzennego wprowadzić ograniczenia wielkości ferm przemysłowych. Władze gminy wskazują, że starają się wyważyć racje nowych mieszkańców i okolicznych rolników, którzy podają, że małe hodowle są nieopłacalne.

Gmina Kleszczewo chce ograniczyć wielkość ferm przemysłowych

 

Kleszczewo miałoby być pierwszym samorządem w kraju, który zamierza wprowadzić takie rozwiązania. W ostatnim czasie przeciw proponowanym zmianom protestowali lokalni rolnicy i przedstawiciele Agrounii. Protestujący wskazywali, że według proponowanych zmian z ustawowego 210 DJP (duża jednostka przeliczeniowa inwentarza) dopuszczalne będzie jedynie 120 DJP. Zdaniem rolników wpłynie to w znacznym stopniu na ograniczenie rozwoju gospodarstw; małe hodowle nie będą opłacalne. Mieszkańcy z kolei wskazują na uciążliwości, jakie mogą się wiązać ze zlokalizowaniem dużych ferm w bliskiej odległości od zabudowań mieszkalnych.

List otwarty w sprawie planów Kleszczewa dot. ograniczenia działalności dużych ferm przemysłowych na terenie gminy wystosowała Koalicja Społeczna Stop Fermom Przemysłowym.

W liście przekazanym PAP przez Ilonę Rabizo z Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym wskazano, że wobec braku regulacji, które chroniłyby mieszkańców wsi przed fermami przemysłowymi, to właśnie miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego są “jedynym skutecznym narzędziem zdolnym powstrzymać ekspansję ferm szkodliwych dla zdrowia i środowiska”.

List otwarty Koalicji Społecznej Stop Fermom Przemysłowym został przesłany do wójta i radnych gminy Kleszczewo. Jak wskazano, “ocena wpływu na jakość życia ludzi, zdrowie i majątek została przekazana w wyłączne ręce Radnych, wobec czego wprowadzane przez Państwa ograniczenia są konieczne”.

“Z przerażeniem obserwujemy działalność części organizacji rolniczych, które z jednej strony popierają przemianę rolnictwa w przemysł, a z drugiej dążą do ograniczenia praw mieszkańców wsi. Musimy pamiętać, że coraz mniej osób mieszkających na wsi zatrudnionych jest w rolnictwie, a także coraz mniejsza część dochodu tych osób pochodzi z pracy w gospodarstwach rolnym. Nie można ignorować zmian w strukturze społecznej wsi na rzecz interesów wąskiej grupy osób” – zaznaczono w liście.

“Jednocześnie pragniemy zaznaczyć, że tradycyjne rolnictwo nie jest źródłem problemów, w przeciwieństwie do forsowanej przez wąską grupę hodowców próby dopisania do definicji wsi gospodarstw, czy raczej przedsiębiorstw, liczonych w setkach czy tysiącach, a nawet milionach zwierząt. Tradycyjne gospodarstwa nie są bowiem źródłem nadmiernych hałasów czy odorów. Kilkanaście krów, kilkadziesiąt świń, kilkaset kur, a nawet trochę większe liczby zwierząt nikomu nie przeszkadzają” – dodano.

Podkreślono, że tego typu gospodarstwa są “tkanką polskiej wsi” i nie prowadzą one do konfliktów społecznych. “Ich obecność na wsi jest zazwyczaj oczywista, a niewielkie oddziaływania są akceptowane nawet przez osoby sprowadzające się z miast. Gospodarstwa te funkcjonują w symbiozie z wielokierunkowym rozwojem wsi, podmiejskim osadnictwem, usługami czy agroturystyką” – napisano.

Dodano, że nagły przyrost wielkich ferm jest obserwowalny od ok. dekady i – jak podkreślono – “takie obiekty nie mają nic wspólnego z wsią”.

“Znamy ich wpływ na sąsiedztwo, zdrowie mieszkańców i wartość ich nieruchomości. Zdajemy też sobie sprawę, jak negatywny wpływ wywierają na środowisko. Możemy z całą pewnością powiedzieć, że takie obiekty powinny być traktowane jak zakłady przemysłowe, zlokalizowane z dala od ludzi z uwzględnieniem bufora przestrzennego wykluczającego oddziaływania. Wieś zawsze była formą osadnictwa ludności, na przestrzeni czasów różnie związanego z rolnictwem – ale nigdy w formie przemysłowej. Lokalizacja Państwa gminy w pobliżu tak wielkiego miasta jak Poznań, daje szansę na wielokierunkowy rozwój, gdzie obok tradycyjnego rolnictwa jest miejsce na szereg różnych branż. Stworzenie komfortowych warunków i odpowiedzialne planowanie przestrzenne to utrzymanie i rozwój osadnictwa, to większe wpływy z podatku PIT” – napisano.

W liście wskazano również, że w przeciwieństwie do tradycyjnego rolnictwa, fermy przemysłowe dają “minimalne zatrudnienie i płacą symboliczne podatki”.

“Trudno dostrzec w nich jakąkolwiek korzyść dla lokalnych społeczności. Jest to zwykły biznes, który źle zlokalizowany destrukcyjnie wpływa na środowisko i sąsiedztwo” – podkreślono.

Autorzy listu zaznaczyli także, że co roku w Polsce ma miejsce kilkadziesiąt nowych protestów przeciwko ekspansji ferm na wsiach. “Coraz więcej włodarzy gmin zauważa problem i mówi wprost, że szkody, jakie wyrządzają takie instalacje, zdecydowanie przewyższają jakiekolwiek korzyści” – napisano.

© 2020 iPolska24

Realizacja